właściwie nie wiem co mam tu napisać. z jednej strony mam wyrzuty sumienia że tak postąpiłam, małe dziecko mąż rodzina .. chyba bym sprawiła ogromny ból i zakłopotanie. z drugiej? żałuje że jednak się nie udało. choć było blisko i dzieliła mnie może godzina lub troszke więcej. Nikt nigdy nie widział we mnie rosnących problemów jak na 18-sto latke za dużych zdecydowanie, nikt nie widział że jestem sama i potrzebuję pomocy. Teraz nie wiem w jaki sposób mam myśleć, co zrobić ze sobą. Nie chce tak dalej, i ta próba, nie udana próba była dowodem na to że to co mówię prędzej czy później spełnię. Tym razem nic nie mówiłam, poprostu za dużo się nazbierało.
Zawsze się bałam, cholernie! Gdy trzymałam w dłoni tabletki. Tym razem zmieszane ze łzami tabletki łykałam jak cukierki. bo wiedziałam że chcę skończyć z niesprawiedliwością i tym całym czarnym scenariuszem. Jakieś 25 minut później zaczeło mi się powarznie kręcić w głowie, yyyhm. pomyślałam pierwsze znaki. nie mogłam wstać z łóżka. nie mogłam podnieść głowy. nie czułam bólu. oczy zaczeły mi się zamykać choć walczyłam z sennością. ledwo dawałam radę, ciało było wezwładne. po kilku minutach usłyszałam głosy ale nie rozumiałam nic. - w szpitalu od razu płukanie żaładka, kroplówka, zastrzy ki.. nikt nigdy nie dowie się co czułam jak łykałam te pierdolone tabletki. nikt nigdy się nie dowie!
a teraz dziękuje Bogu że był przy mnie!
Garsć psychotropowych tabletek i łyk zimnego pilsa .
Użytkownik myfun
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.