Mój mur kruszy się pod natarciem tylu dzielnych żołnierzy. To najlepsze i zarazem najgorsze co mogło mnie spotkać. Bo jak kiedys ktoś powiedział "Bycie sobą oznacza być kompletnie bezbronnym i odsłoniętym".
To co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się prawdziwe i szczerze, dziś jest tylko mglistym wspomnieniem. Nie pamiętam już prawie nic z tamtego okresu czasu, gdy liście opadały z drzew, a dotąd zielone łąki stawały się powoli białe. Nie wiem czy tamto wróci, pewnie nie. Może to i lepiej, bo niektórym osobm nie umiem już spojrzeć prosto w oczy i uśmiechnąć się szczerze. Nawet nie próbuję. Wystarczy mi kilka zaufanych osób, bez maskek na twarzach.
A z rzeczy bardziej przyziemnych, niekoniecznie wesołych to czeka mnie ostry tydzień. Niemiecki, fizyka, chemia, biologia. I polski, i pewnie coś jeszcze się znajdzie.
No bo tróje tak brzydko wyglądają na świadectwie, nie? Yhym... jasne.