Po co ten photoblog?
Chyba nawet sama nie chcę się nad tym zastanawiać.
Długo zbierałam się na to, żeby wykrzyczeć, wyrzucić z siebie to wszystko, co mnie przytłacza.
Ale w dalszym ciągu miłość wygrywa z rozumem.
Kocham.
Tylko co z tego?
Co to zmienia jeśli jedyną formą miłości, jaką dostaję w zamian są słowa, dobry seks ( w zasadzie fakt, że bez tego seksu oboje nie wyobrażamy sobie życia) i kilka wspaniałych, naprawdę wspaniałych chwil.
Kilka chwil, które uczyniły mnie królową życia.
Co z tego?
Po co to wszystko, skoro wiem, że Ona i tak wygra?