zdjęcie wakacyjne. na przekór tego, co za oknem.
a ja się śmiałam z dzisiejszych prognoz... do czasu. czekając rano na Edytę przekonałam się na własnej skórze, że pada. i to mocno -.-'
z tego miejsca muszę wychwalić Edzię. uznanie. naprawdę, naprawdę kierowca z niej świetny. ja bym chyba nosa nie wystawiła w taką pogodę. a tu hop! i mazdunia punktualnie o 6.35 pod moim domem:) moje uszanowanie. ach, jak zwykle miałyśmy pełen przygód dzień (właściwie przedpołudnie). mam nadzieję, że kwiatek przeżył :P nas to tylko na zakupy wysyłać^ ^
po drodze miałyśmy istny tor przeszkód. przewalone gałązki, połamane drzewa. Matko... czternasty października, a pogoda jak w święta. ba, nawet w święta tak ostatnio nie było. świat wariuje o.O
wewnętrzna bezsilność. pustka.
wiem, wiem. trochę to niemoralne, co ostatnio wyczyniam. ale cholera czasem trzeba...