wróciłam sobie właśnie z Tych. byłam sobie koło Tyskiego i było sobie kurde fajnie.
setny raz te same badania ale w chuuuuuuj, jest impreza.
co raz częściej zawodzę się na bliskich mi osobach.
i tak... czas już chyba docenić tych prawdziwych.
i znów mam takie dni, że lepiej się do mnie nie zbliżać. chcę już czwartek. i piątek. i weekend.
polećcie mi jakąś książkę! *ściana*
everybody knows