Wyglądam jak zombi. Zrobione na chrzcinach jak byłem zalany w trzy dupy.
Słucham tych samych wałków co mniej więcej rok temu.
Głowa zaraz eksploduje mi od wspomnień...
A tydzień temu siedziałem o tej godzinie w moim pokoju... w domu.
Siedziałem i ryczałem przez jakąś godzinę, bo nie chciałem tu wracać.
Teraz wracają moje schizy. Tam nie było na nie czasu. Było świetnie.
I znów tu piszę... jakbym już nic w życiu nie miał.
Mh.