Im dłużej o tym myślę, tym mniej wiem.
Nie mogę, nie chcę, nie umiem. Po prostu nie wiem.
Nie wiem co dalej, ale wygląda na to, że to byłoby na tyle.
Koniec. Finito. Null. Kancerta ni budiet.
Słowa sprzed miesiąca okazują się być jakby prorocze.
Tylko do cholery, to nie moja wina!
Chociaż w sumie może i trochę tak. Ale nie wiem. Jak już to na pewno nie wyłącznie moja...
Nie umiem nawet skończyć tego posta. Po prostu nie wiem co dalej napisać, bo nie wiem co mam robić.
Nigdy nie umiałam robić porządku w głowie, ale teraz to już w ogóle...
"Nieznajomy" Podsiadły rozbrzmiewa w słuchawkach tak, że nawet melisa smakuje jak ambrozja.
Podobno po burzy zawsze wychodzi słońce.
Czekam teraz aż pojawią się w moich myślach takie przebłyski jak na zdjęciu powyżej.
A tymczasem zostawiam was z widokiem z okna pokoju w moim domu rodzinnym na Kresach.
Dobranoc.