Dzień wyjątkowo szalony.
Zaczął się nieco burzliwie, bo przecież ja nie mogę się wyspać we własnym pokoju, ponieważ jest już rano i trzeba wstawać aka wymówka mojej kochanej siostry, która narusza moją prywatną strefę.
Nic ważnego.
Mieszkanie z rodzeństwem i to o dużo od siebie starszym jest ciężkie. Starasz się wypełniać swoje obowiązki, ale dodatkowo musisz pomagać rodzeństwu, bo sobie z czymś nie radzą. Na przykład z wychowywaniem dziecka. Tak jest w moim przypadku.
Gdyby nie to, że moja siostra, jej mąż i córka mieszkają razem ze mną i rodzicami pewnych problemów nie było by.
Tak. Chciałabym, żeby się wyprowadziła. Nazwijcie mnie egoistką i wredną siostrą, ale to jaka była sytuacja w moim domu zanim moja siostra postanowiła wyjść za mąż, urodzić dziecko i zamieszkać ze swoim mężem tutaj była ciężka, to teraz jest jeszcze gorzej.
Dom jest miejscem, w którym nigdy nie poczułam się bezpiecznie, nigdy nie poczułam się w pełni doceniona i kochana. Gdy coś było dobrze, zawsze po kilku chwilach zmieniało się w piekło. Jedyną rzeczą z mojego dzieciństwa, którą pamiętam są nieustannie podnoszony głos przez moją mamę, wieczne kłótnie, brak szacunku względem mojego ojca. Oni oboje się nienawidzą, ale wciąż tkwią w tym toksycznym związku. Nie potrafią w spokoju rozmawiać, przestać się wyzywać.
Czy tak wygląda zdrowa rodzina?
Czy mogę powiedzieć, że moi rodzice dawali mi dobry przykład?
Odpowiedzią do obu pytań jest jedno słowo: Nie.
Dziejszy wpis miał być całowicie o czymś innym, ale stwierdziłam, że chcę w końcu wydusić z siebie to co mnie boli. Chyba najbardziej.
Nie jestem w stanie zmienić ich zachowania. Nie jestem Bogiem, abym mogła zmienić ich myślenie.
Osoby dorosłe zwracają mi uwagę, mówiąc, że mam tylko 17 lat i nie wiem co to życie. Hym.. Interesujące.
Jak na swój wiek przeszłam dużo, wciąż przechodzę wiele, bo pomimo, że jestem młoda musiałam zmierzyć się z nienawiścią innych, poczułam na własnej skórze jak to jest być poniżanym, wyśmiewanym, jak to jest być nie kochanym, poniewieranym.
Wiem, że istnieją osoby, których życie jest dużo gorsze ode mojego i rozumiem ich. Nie uważam swojego życia za najgorsze, ale w pewnych momentach chciałabym przestać istnieć, przestać oddychać. Zniknąć.
Dziękuję mojemu promyczkowi za wczoraj i za dziś. Każdy powinien mieć takiego promyczka.
W pochmurne dni, nawet mały promyk słońca może sprawić, że choć na chwilę zapomnisz o problemach.