czuję się tym rozbrojona, znowu!
na spokojnie. najlepsza z najlepszych, czyli herbata marcepanowa. i krówki ciągnące i krówki kruche. i ciekawe książki, bo najlepiej się czyta, jak się chce, a nie musi, 'bo w końcu skądś trzeba czerpać wiedzę/wypada się pouczyć', no nie. no i to książka o szwecji, to tłumaczy wszystko, jej okładka już się do mnie uśmiecha. i czuję się taka fajna, że znalazłam się w nielicznym gronie, które pokonało filozofię. jak widać, czytanie dialogu sokratesa z fajdrosem i poznawanie ekipy sofistów o 3 w nocy z szarlotką w dłoni jest idealnym sposobem na pojęcie filozoficznych rozważań. i znów będzie mnóstwo filmów, tych skreślanych z listy, co to 'trzeba zobaczyć zanim się umrze'. i kolejny raz będę płakała, słuchając piosenki z 'donnie darco'. i wiosna idzie, a najlepiej czuć ją było w niedzielne popołudnie z rozpiętą kurtką i mnóstwem słońca. i wakacje coraz bliżej, te przegenialne, ja to wiem. i nawet to, że w bliskiej perspektywie jeszcze wywiad/reportaż do napisania i w jeszcze bliższej, jak przeczuwam, drugie starcie z socjologią (bo zabrakło szarlotki), nie zmienia faktu, że jest mi teraz teraz tak dobrze :)