Jesień już powoli daje o sobie znać. Przynosi dużo mysli skonstruowanych w skomplikowany sposób. To takie podobne do mnie za dużo analizować, ale nadal nie zdazylam do tego przywyknac... W przeciągu kilku ostatnich miesięcy słowo "analiza" nabrało intensywności, ale nie bez powodu było notorycznie nadużywane.
Cieszę się, ponieważ nadal mam w sobie hamulce, które nie pozwalają mi zamieścić pewnych słów w sieci. A pomimo tej świadomości nadal lubię publikować tutaj treści, świadoma infantylnosci całej sytuacji a ostatnio również tragizmu jakości wykonywanych zdjęć. Gdzie podziała się ta spontaniczna ja z aparatem w dłoniach, której zdjęcia bywały chwalone nawet pomimo braku elementarnej wiedzy o fotografii?
Tytułowa kultura jest ostatnio na nieco dalszym planie niż zwykle. Książki Kinga i Gombrowicza są naprawdę cudowne ale potwornie brakuje mi już Koontza! Filmy i spektakle bywają również idealna forma kulturalnego rozwoju, ale zbyt często w te pierwsze wkrada się schematycznosc, a w te drugie nadmierna metaforyczność. Nawet wydawane w XXI wieku książki potrafią być zwyczajnie marne.
Nie przypominam sobie tak otwartego monologu zamieszczonego na moim fotoblogu (nie wspominając o prawie żadnym wartościowym sensie w nim zawartym, ale kto by o to dbał tuż przed piąta rano?)
Zdjęcie toruńskiego lata, cudownej ulicy Podmurnej za która tęsknię dokładnie tak samo mocno jak za całym starym miastem w Toruniu ;)