jestem Marzycielką w świecie Realistów.
stoję sama pośród szarości, co dalej?
dalej... biorę do ręki kredki.
pociągam kolorami, w górę i w dól, zmieniam co chwilę ich barwy.
bo przecież cóż to za świat? jednym kolorem?
a uczucia?
a uczucia, są bez kolorów.
dlaczego?
bo to są tylko nieuchwytne momenty.
momenty?
tak wiąrzące ze sobą dwie osoby.
wiąrzące?
bo widzisz, gdybyś ujęła jedną kredkę i właśnie nią namalowała uczucia, dostałabyś określone jego ramy. a kim jesteś aby opisywać uczucia? kto miałby to tego prawo? dlatego jest ono nieopisanym, nieokreslonym momentem, zachodzi jak reakcja, wiesz, ze jest i godzisz się z tym i to tylko dlatego, ze nie jestes w stanie go opisac. to jest wlasnie uczucie.
a co z tym cielesnym? mogę go narysować?
oczywiście, ale tylko kiedy je czujesz.
ale uczucia są nieopisane, więc czujac mogę opisać coś opisanego?
oczywiście.
ale jak to?
ponieważ to uczucie poprowadzi Twoją rękę.
a może istnieć jedno bez drugiego?
oczywiście. ale tylko kiedy nie łączysz ich ze sobą, wtedy nie poznasz uczucia, a zasmakujesz cielesności drugiej osoby. jednak czymze jest ta cielesnosc nie wiąząca się z uczuciami? wtedy pozostaje ona tylko cielesnością. chlodnymi dotykami, pustymi spojrzeniami. wtedy to będą tylko kontury. to wlasnie uczucia nadają im kolorów...