Normalnie do szkoły mieliśmy przyjść na 4 godzinę lekcyjną, ale zaspałem i poszedłem na 5, ale się spóźniłem i zostałem tylko na dwóch lekcjach, w tym religia. Nie wiem po co, ale tak było. No i co, mile spędzony czas po szkole z Mari, trening i jeszcze rower z Patrykiem. Spotkaliśmy naćpanego gościa przy biedronce. Siedział bez koszulki, straszył nas nożem, chodził po krzakach, rzucał różnymi rzeczami przed siebie, a potem je zbierał, drapał się jak pojebany i jakieś znaki nam pokazywał. Dobry psychol. A przed tym jak przyjechaliśmy bez koszulki w biedronce usiadł na podłodze, wyjął lupę i zaczął jakieś etykiety przypraw czytać i policja przyjechała. Ogólnie nic,
siema.