photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 9 LUTEGO 2011
102
Dodano: 9 LUTEGO 2011

1.

Usiadłem na łóżku i rozejrzałem sie dookoła. Nie mogłem uwierzyć, że to już ostatni raz w tym pokoju oddycham, śpie... Że już nigdy do niego nie wrócę, że będę musiał zostawić to co miałem tutaj. Rozstania bolą, cholernie, a ja nie jestem taki twardy i dojrzały jak mój ojciec. Cóż, świetnie ukrywa swój ból pod maską tego, iż cieszy się z nowej pracy, którą dostał gdzieś w Kanadzie. Jest po prostu dobrym aktorem, a ja mam szczęście, iż mam po nim ten właśnie talent. Wstałem i nasunąłem na siebie wczorajsze dżinsy, które były rzucone gdzieś w kącie. Tak, zaszalałem i to bardzo.

Uśmiechnąłem sie pod nosem na samo wspomnienie o wczorajszych wygibasach z moją dziewczyną. Cud, że łózko się nie zerwało, uff... To by dopiero była wpadka. Zaśmiałem się cicho pod nosem. Kiedy ubierałem skarpetki, ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę. - Powiedziałem bez namysłu, myśląc, iż matka potrzebuje kolejnej torby ode mnie na swoje gówna.

- Ian, Ian, Ian, kochanie.. ! - Nim zdążyłem narzucić na siebie T-Shirt, moja ukochana już rzuciła się na mnie - Och... Obiecaj, że będziesz mnie odwiedzał w każdy wolny weekend i dzwonił, i pisał... - Przyłożyłem jej palec do ust.

- Nie mów nic, Meg. - I nim zdążyła mi odpowiedzieć, już dotknałem swoimi ustami jej usta...

Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie, żeby tylko takie chwile pamietać. Chciałem żyć tutaj przy mojej Megan, przy jej boku. Ale niestety, nie mogłem i to mnie najabrdziej flustrowało i irytowało. A mogliśmy być tak szczęśliwi. Wiecznie zyć razem, całą wieczność być razem, ze sobą i umrzeć razem objęci.

 

 

 

Siedziałem już na tylnym siedzeniu naszego auta z Marcelem na kolanach. Całe szczęście, że Marcel był przyzwyczajony do podróżowania samochodem, bo nie wiem co to by było, gdyby nie był. Jednakże wyczuwał mój smutek i zaniepokojny zaczął miauczeć. Mój kot zwyczaj widział mnie uśmiechnietego od ucha do ucha, a smutek nigdy nie gościł u mnie. Byłem pogodnym i radosnym chłopakiem. No właśnie, byłem radosny... A teraz? Teraz coś pękło, coś się zmieniło i przeczuwałem, że nigdy już nie będe taki sam.

- Miaaaauuuuu ! - Zamiałczał zaniepokojony jeszcze bardziej Marcel. Ja uśmiechnąłem się tylko do niego i podrapałem go za uchem. Kiedy tato dodał gazu i ruszyliśmy, obejrzałem się za siebie. I przez szybę ujrzałem tę słodką twarz mojej dziewczyny... Uśmiechała się, jak to miała w zwyczaju i machała do mnie. Na sam widok tego jej uśmiechu zrobiło mi sie gorąco. Na sam widok tego uśmiechu, przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie. I to właśnie ten jej uśmiech przygnał mnie do niej spośród tłumu.

 


 

Wpadłam na pomsył, by może zająć się pisaniem opowiadania? Bo właśnie to mi najlepiej wychodzi, lecz niestety, nie mam weny i takie jekieś mi wyszło. Z resztą już wyszłam z prawy i musze się na nowo rozkrecić ; ). A po mimo, że kocham Iana, to moje historie będą sie tyczyć jego osoby ; ). Tylko, że on jest zwyczajnym chłopakiem, nie jest gwiazdą, ani nic w tym stylu.

 

+ musowcowy