Nick obudził się równo ze świtem. Leżał przez dłuższą chwilę. W
końcu wstał. Ubrał się szybko i poszedł w stronę Zegara drzewnego, który znajdował się w centrum miasta. Po drodze spotkał Emmę.
- Jak się masz? - spytał.
- Dziękuję! Świetnie. - odpowiedziała rudowłosa, wysoka dziewczyna z zielonymi oczami. - A u ciebie?
- Jest OK, dzięki.
Poszli razem w kierunku Zegara.
Pisałam już, że Nick był elfem? Tak samo jak wszyscy inni mieszkańcy kilku wiecznego lasu Du Walden.
Nick był dosyć wysokim brunetem. Jak wszystkie elfy miał szpiczaste uszy. Mieszkańcy Du Walden byli nieśmiertelni. Mimo to Nick miał dopiero 17 lat.
Drewniany Zegar do którego zmierzała Emma ze swoim przyjacielem był stworzony z drzew Malu, - podobnych do naszych klonów lecz liście były 10 razy większe i było ich mniej ponad 1000 lat temu. Aby go zobaczyć elfy wchodziły na wzgórze Per, u którego podnóża ustawiony był Zegar Drzew.
Nick siedział chwilę na wzgórzu wraz z Emmą, potem się odezwał :
- Pięknie tu.
- Zawsze gdy tu przychodzę ponownie doświadczam uczucia radości, która pozwala mi na nowo odkrywać uroki tego miejsca...
- Taak... - powiedział rozmarzonym głosem Muszę juz iść. Do zobaczenia!
- Na razie!
Dodam tutaj,m że chłopak czuł do Emmy coś więcej niż przyjaźń i w jej towarzystwie czuł się nieco skrępowany.
Nick poszedł do swojego domu - który był wydrążony w środku ogromnego dębu, jak wszystkie domy elfów. Nie jadł od tygodnia ale elfy często jeść nie muszą. Wszedł do kuchni i z szafki wziął elficki chleb z mąki i wody ; pomidora i elficką sałatę. Elfy nie jadły mięsa. Szanowały zwierzęta i brzydziły się zabijaniem ich.
Wypadałoby dodać, że szpiczasto-usi mieli odwiecznego wroga niestworzów. Nie byli oni wyżsi od elfów, lecz dysponowali ogromną siłą ale byli śmiertelnikami. Byli oni podobni do ludzi; na całym ciele byli pokryci brązowymi włosami; mieli duże oczy i uszy; zamiast nosa mieli tylko dwie dziurki; usta nie były niezbyt wydatne. Wśród nich nie można było rozróżnić płci.
Dzień później, wczesnym popołudniem rozległ się myśliwski róg niestworzowie zaatakowali.
Nie było czasu na ubranie zbroi, na zjedzenie obiadu, nie było czasu na nic. Nick tylko chwycił miecz.
Nieprzyjaciele atakowali z każdej strony miast Aghr..
Zacięta walka trwała 6 dni i 6 nocy, zginęło dziewięciu elfickich potomków. Siódmego dnia Nick odniósł ciężkie rany i znaleziono go nieprzytomnego. Aths i Uel zanieśli go do szpitala koło Zegara...
Ocknął się...
Za oknami nie było widać walki, ewętualnie jej ślady.
- Jak długo...
- Dwa tygodnie byłeś nieprzytomny. Niestworzowie polegli 4 dni temu. Dzięki Emmie. Wykończyła ich wodza. Widziała, że to on cię tak poranił Nick spojrzał na swoje ręce Nie, nie! Rany juz sie zagoiły, nie ma po nich śladu. Oshar jest świetnym magikiem, to on cię wyleczył. Wracając do Emmy... chciała się zemścić i się zemściła...
- Co z nią?
- Nie odniosła większych...
W tym momencie do sali wbiegła Emma. Nick szybko wstał. Rzuciła mu się ramiona. On ją pocałował, ona mu pocałunek odwzajemniła...
- Kocham cię! - powiedzieli jednocześnie i zaczęli się ponownie całować.