Julia mieszkała w mieście. Niepokoiła się na samą myśl o przeprowadzce. Lecz stało się - jej rodzice już postanowili o przeprowadzeniu się na wieś. Chcieli odpocząć od miejskiego zaduchu. Mimo wcześniejszych uprzedzeń miejsce spodobało jej się - choć mało było domów i najbliższy sąsiad był 5 km od jej domu, poznała wielu przyjaciół i miejsce zachwyciło ją. Piękne lasy i łąki otaczało jej, spory nadzwyczaj, dwór. Około tydzień po wprowadzeniu się, wieczorem, rozmawiała właśnie z koleżanką przez Skype, gdy usłyszała nagle łomot, jakby coś spadło z sufitu. Nic jednak nie zobaczyła, więc wróciła do rozmowy. Znowu usłyszała to samo. "Poczekaj chwilę" - napisała do koleżanki. Wyszła z pokoju i poszła korytarzem w kierunku odgłosów. Zobaczyła kogoś! Był to mężczyzna w czarnym płaszczu i cylindrze z lat 30'. Odwróciła na chwilę głowę, a gdy znowu spojrzała, mężczyzny już nie było. Przestraszyła się, ale jako racjonalna osoba pomyślała, że to przecież głupstwo. Kto to niby mógłby być? "Zdawało mi się" - pomyślała i wróciła do siebie, nawet nie sprawdzając, co było źródłem dźwięku. "Słuchaj, zapomniałam ci powiedzieć... Wiesz, że ten twój dwór ma ciekawą historię?" - napisała jej koleżanka. Klementyna była ciekawa. "Otóż pierwszy właściciel tego domu, zginął zabity przez mordercę w 37. roku. Dopiero w latach 70' wprowadziła się rodzina. Ale już po miesiącu wszyscy zniknęli! Do tej pory nie wiadomo co się stało! Heh, trochę dziwne, prawda?" Choć dla koleżanki ta historia wydawała się błaha i nieważna, Klementyna już wiedziała, o co chodzi. Jej koleżanka mówiła, że pierwszy właściciel żył w latach 30'!
A mężczyzna, którego przelotnie widziała, miał ubranie z lat 30'! Była tego pewna, ponieważ uczyła się niedawno w szkole o tym okresie! Pobiegła do rodziców, by powiedzieć im o tym odkryciu. Otworzyła drzwi do sypialni rodziców. Zobaczyła straszny widok - jej rodzice mieli poodcinane kończyny oraz głowy. Na ścianie były napisane ich krwią słowa - "Jesteś bardzo ciekawska..." Julia była przerażona. Jej rodzice nie żyli, a ona miała być następna! Biegła
w kierunku wyjścia. Nie mogła go znaleźć! Może ten dwór jest większy niż jej się wydawało? To wyglądało zupełnie tak, jakby ktoś zmienił ustawienie korytarzy! Znalazła w końcu jednak wyjście. Było strasznie ciemno, a księżyc schował się głęboko za chmurami. Droga była kilometr od dworu. Wpadła na pomysł. Zmyli mordercę i wbiegnie do wysokich traw! Gdy była już w połowie drogi do centrum miasteczka, usłyszała okropny szelest i przeszywający świst. Pobiegła jeszcze szybciej. Pomiędzy łąkami a miasteczkiem był duży i mroczny las. "Co za ironia" - pomyślała. Przecież takie miejsce doskonale nadaje się na zabójstwo. Nie mogła biec dalej! Był zbyt zmęczona. Wydawało jej się, że droga bardzo się wydłużyła. Przecież często tędy chodziła do miasta. Doszła jednak do krańca lasu. "Udało się! Prze..." - nie zdążyła dokończyć. Spojrzała się w dół i zdążyła tylko zobaczyć nóż przeszywający jej klatkę piersiową.
Nikt nie znalazł żadnych śladów po całej rodzinie. Ani ciał, ani walizek z rzeczami. Choć większość osób twierdziła, że po prostu się niespodziewanie wyprowadzili, niektórzy wiedzieli, co się stało...Może to twoja rodzina wprowadzi się do tego domu? Uważaj...