Be strong Dżemur, be strong.
Podnoszę się. Nie myślałam, że to będzie takie proste.
Przyszedł i na mnie czas. Chwila zwątpienia, załamanie, ale to nie trwało długo bo wsparcie dodało mi skrzydeł. Teraz chyba nic mnie nie złamie. Cieszmy się chwilą. ~
Jedyne co jeszcze na mnie nieco wpływa to praca. Presja, presja i jeszcze raz presja. Z tego co się orientuję, to osoba wybierająca się na staż, idzie tam po to by się czegoś nauczyć. Owszem, tak jest w teorii. W praktyce prosząc o to, by ktoś mi coś wytłumaczył zostaję dosłownie olana. Zastanawiam się nad rozmową z szefem... Wywalić mnie nie mogą (tak właśnie poczytałam coś o tym), ponieważ nie opuszczałam pracy. Nie chorowałam też w ogóle, a gdybym nawet zachorowała, to od razu bym przyniosła zwolnienie lekarskie... Nie mam też takiej odpowiedzialności jak pracownik, więc to mnie nieco uspokaja. Muszę bardziej wdrążyć się w temat, bym mogła się bronić w razie, gdyby naczelnemu odwaliła czapa...
Za dużo myślę. Kolega z pracy ma rację, za bardzo mi zależy. Nie moja wina, że to jest łatwy zarobek. Tylko kosztuje mnie to wszystko nerwów. No cóż, tak to jest. Tylko szkoda, że oni myślą, że ja po tym stażu będę dziennikarką i zostanę w tym Nowogardzie do usranej śmierci. Nie, sorki, ale mam już plany na przyszłość. Tak naprawdę zabijam czas w tej pracy i mam dodatkowe wynagrodzenie.
"Zastanów się co w ogóle chcesz robić" - ostatnio to usłyszałam w pracy. Chcę robić naprawdę wiele, ale gdybym została minimalnie wprowadzona w to "jak być dziennikarzem" to może bym od razu odpowiedziała na to pytanie. Oni uważają, że nic nie robię, bo mi się nie chce. Normalnie by tak było. Ale ja nic nie robię, bo nie potrafię, a to opiera się na braku wiedzy. Kjerwa nie mam doświadczenia zawodowego, nie jestem dziennikarzem od prawie 10 lat, więc niektóre pojęcia i niektóre rzeczy są dla mnie niezrozumiałe i dziwne. No cóż, naczelny widzi to inaczej. Stawia mnie w sytuacji bez wyjścia i nie przyjmuje do wiadomości tego, że mogłabym czegoś nie rozumieć. Fajnie, bardzo. Dobrze, że przysługują mi 2 dni wolnego w miesiącu. Hue. Nie pozwolę się wykorzystywać tak w chuj bardzo za takie małe wynagrodzenie. Pieniądze mają jakiś wpływ, ale tutaj bardziej chodzi o stratę moich nerwów. Taaak. Ostatnio moje zdrowie psychiczne upadło, więc chciałabym się jakoś zregenerować. W pracy niestety to nie jest możliwe.
Co więc robić?
Czekać grzecznie, aż te pół roku zleci.
Tak, to jest dobry plan.