Komunikacja miejska w Legnicy to szmat pasjonującej historii...
Były już o niej, i to od lat 70., legnickie rozdziały w niemieckich monografiach: tramwajowej i trolejbusowej. Później wewnętrzne wydawnictwa WPK - referaty branżowe. Była wzmianka w publikacji o monetach z 1989 r. Była książka na 100-lecie uruchomienia tramwajów elektrycznych. Był folder na (rzekome) 50 lat MPK, później grubsza broszurka z historią na 60-lecie. Do niedawna była nawet strona internetowa komunikacja.legnica.org.pl, od której właściwie zaczęła się przygoda z legnickim klubem sympatyków komunikacji.
Są liczne fotogalerie w Internecie, nie tylko "polskim". Dyskusje na forach internetowych - szczególnie wartościowe na niemieckich. Długie dywagacje na forum skyscrapercity.
W byłej loży masońskiej leżą opasłe tomy: Gazety Robotniczej, Legnickiej, Wrocławskiej; Konkretów, Panoramy Legnickiej, Tygodnika Obywatelskiego; Wersji - według samego katalogu legnickiej biblioteki do 1998 roku, ponad 250. Tam też, wraz ze wszystkim, co kiedykolwiek udało się napisać i wydać o Legnicy, a bibliotece publicznej zebrać, stare mapy i przewodniki obrazujące rozwój sieci.
Archiwum Państwowe - niepozorny "domek z czerwonej cegły". Kwerendy: MPK w Legnicy, WPK w Legnicy. Blisko trzy metry bieżące akt. Mówiąc obrazowo - stos papierów A4 o wysokości trzech metrów. Dla porównania, w większości mieszkań na Koperniku i Piekarach dystans sufit-podłoga mierzy 80 centymetrów mniej.
Barokowy pałac z przybudówką, a w nich Muzeum Miedzi, - skarbnica tego miasta. W magazynach mnóstwo informacji i pamiątek po tramwajach - świecie, którego już nie ma.
Urząd Miasta. Ratusz. Archiwum uchwał Rady Miejskiej, Zarządu Miasta, Miejskiej Rady Narodowej. Jeśli wiedzieć, czego szukać (od czego rejestry?), kolejny metr.
Sympatycy legnickiej komunikacji różnych pokoleń - a u nich mnóstwo pamiątek. Przepisane wspomnienia emerytowanych pracowników. Zdjęcia. Informacje. Pamiątki, od biletów, po wyposażenie nieistniejących już pojazdów.Instrukcje legnickich sanów, jelczy, neoplanów, solarisów. Współczesna literatura branżowa.
Wszystko to rozproszone, nieuporządkowane, nieusystematyzowane, kiedyś co najwyżej powierzchownie przejrzane... Jeszcze dziesięć dni temu!
Dziś, każdy sympatyk legnickiej komunikacji, komu tylko czas i możliwości pozwalają, zbiera to wszystko w całość. Książki, gazety, plany, słowem wszelkie wydawnictwa - od ubiegłego tygodnia masowo idą pod skaner bądź na karty pamięci aparatów. Wspomnienia i zeszyty z notatkami - do edytorów tekstu. Pamiątki - na zdjęcia. Multimedia - na dyski.
Trzy czwarte prac za nami. Usystematyzowany od 14 lutego materiał to już 3755 elementów o całkowitym rozmiarze 1,2 gigabajta i wielkość ta ciągle rośnie. Około 1 marca wszystko to trafi na płytę, którą każdy, czy obecnie, czy w przyszłości należący do Towarzystwa Miłośników Komunikacji Miejskiej w Legnicy otrzyma w dwóch jednakowych egzemplarzach. By możliwie pełna wiedza o legnickiej komunikacji nie z(a)ginęła.
Oto cały długi sekret mojej nieobecności na fotoblogu. Która jeszcze potrwa.
A teraz przerwa na reklamę.
Z różnych przyczyn, materiału tego nie sposób, a miejcami nie można wstawić do Internetu. Jeżeli jednak ktoś jest na tyle zainteresowany komunikacją miejską w Legnicy - obojętnie, czy "wszystkim po trochę", czy specyficznie starymi autobusami, tramwajami, a może tylko ich rozkładami jazdy, że dotrwał do końca tego opisu i czuję chęć wejścia w posiadanie choć części tej wiedzy, oznacza to jedno. Może powiedzieć o sobie "sympatyk legnickiej komunikacji" i z pewnością odnajdzie się w naszym gronie.
Uprzedzam, że w TMKM nie ma składek (w ogóle, żadnych finansów), obowiązkowych cotygodniowych zebrań, jak w innych klubach, czy nawet legitymacji (chyba, że komuś jest do czegoś potrzebna, choć to się nie zdarzyło). Utrzymujemy ze sobą kontakt, spotykamy się, kiedy czujemy taką potrzebę, jest czas i okazja itd. Rozmawiamy ze sobą o swoich pomysłach i niektóre staramy się wdrożyć w życie. Jeśli czegoś nie wiemy - pytamy o to miasto bądź MPK. Korzystając przy tym, jeśli trzeba, z prawnych możliwości, jakie mają stowarzyszenia, a jakich nie mają działający razem "Iksiński, Igrekowski i pięciu innych". Mimo, iż naprawdę, TMKM to nie instytucja - TMKM to ludzie. I tak już blisko piąty rok...
Jeśli ktoś jest zainteresowany (i nadal to czyta) - zapraszam.
tmkm.legnica(at)gmail.com