Świąteczna atmosfera, jak świąteczny karp, przeminęła na dobre.
Szczególnie po dzisiejszej wycieczce do Wrocławia, gdzie przez urzędniczy beton i brak jednej pieczątki urządziłem sobie wycieczkę na darmo. Mam nadzieję, że jutro wezmę na dobre rozwód z uniwersyteckim burdelem, gdzie moja noga nie postała od 2009 r. Sam sobie naważyłem tego piwa. Gdybym słuchał bardziej siebie niż innych, dziś nie miałbym problemu z odzyskaniem własnych, należnych mnie jak psu kość, dokumentów.
Wypad nie do końca na darmo. Zajęcie miejsca z przodu jednostki obsługującej dziś 66527 (jeden z ostatnich normalnych pociągów z Wro do Lubania!) zaowocowało spotkaniem po latach starych znajomych (-;