Wczorajszy dzień bardzo dobry. ;)
Zamieszczam wiersz powstały co prawda w stanie lekkiego upojenia alkoholowego, ale dzisiaj niedziela, więc tak mi jakoś pasuje.
Nie ma to jak tymczasowo zmienić sobie płeć na potrzeby pisania, ale co tam. Teraz to ten gender... Conchita... można wybaczyć ;)
Nic się nie zgadza, nierówna ilość sylab w wersach, ale Katarzyna prosiła, by upublicznić, więc dlaczego nie? ;)
...
Słyszałem jak mnie wołałeś
Wołałeś mnie z imienia
Lekarz zapytał Co brałeś?
A może to schizofrenia?
Wiedziałem że dałeś zadanie
Przez które przejść sam musiałem
Choć nie wiedziałem co się stanie
Mimo wszystko mu podołałem
Widziałem jak zabierasz mi braci
I nie rozumiałem dlaczego
Ten ból gdy się kogoś traci
Jest większy od czegokolwiek innego
Patrzyłem jak traktujesz człowieka
Który nic Ci złego nie czynił
On dalej na dobre czeka
Bo przecież nikomu nie zawinił
Patrzyłem na katastrofy
Powodzie, wojny i susze
I nie dokończę jak chcę tej strofy
Mimo iż czuję, że muszę
Bo musiałbym Cię zwyzywać
Od kłamców i tyranów
Nie każ się Mistrzem nazywać
Panem naszych panów
Czemu nas zostawiłeś?
Nie widziałem Cię we wsiach czy w mieście
Czy naprawdę we wszystkich zwątpiłeś?
Powiedz mi proszę& Gdzie jesteś?