Świat wcale nie staje się z dnia na dzień coraz łatwiejszy
wręcz przeciwnie, im człowiek jest starszy
i im więcej rzeczy rozumie
tym życie zrzuca na niego większe problemy.
Natłok myśli który pojawia się głowie,
zaczyna przerastać najśmielsze oczekiwania.
I zaczynam się zastanawiąc czy jest wywołanym moim ego,
czy czymś innym.
Zaczynam przestawac rozróżniać impulsy wysyłane z serca ,
a te wysyłane z głowy.
Wszystko się miesza.
Chaos?
To chyba dobre słowo.
Odkąd życie nabrało ciemnych kolorów, jak narazie nigdy
nie stało się choć na chwile kolorowe.
Najgorsze są problemy które stwarzmy sobie sami, każdego dnia, jeden po drugim.
A apogeum marności jest chyba uczucie braku możliwości,
wygadania się bliskiej osobie.
Braku oparcia, pomocy, współczucia, zrozumienia.
Braku "tego czegoś"