Trening za treningiem... waga mozolnie bo mozolnie ale idzie w dół.
Jestem z siebie dumna że w ogóle dotrzymuje danego sobie słowa.
Tak po za tym bez zmian. Marysia coraz więcej mówi co mnie cieszy, ale jest straszny nerwus, często popada w histerię...
No i noce mamy ciężkie, bo gada jak najeta przez sen oczywiście... albo doskwiera jej brzusio...
Tuż tuż święta... uhhh znów będzie to jakże cudowne zamieszanie w domu.. W tym roku tak się złożyło że mieszkam z babcia więc jej bardziej pomogę, tak zawsze przyjezdzalam tydzień wcześniej i jej pomagalam, a teraz porządki już się zaczęły heh