W poniedziałek, czekam
We wtorek, zanikam
A w środę, nie mogę spać
Wtedy telefon drzwoni, słyszę cię
I ciemność to czysty widok
Bo przyszedś, by mnie wybawić
Spadam...z tobą, spadam tak szybko
Mogę z trudem złapać oddech
Mam nadzieję, że to wciąż trwa
ooooo
Zdaje się, że nareszcie mogę zaspokoić głowę czymś prawdziwym
Lubię to uczucie
ooooo
To jakbyś znał mnie lepiej niż ja kiedykolwiek znałabym siebie
Kocham, jak mówisz
Wszystkie kawałki, kawałki mnie
Kawałki, kawałki mnie
Jestem markotna, nieporządna
Jestem niespokojna, i mnie to nie przeszkadza
Jak ty nigdy się nie przejmujesz
Gdy się wkurzam to słuchasz
Kiedy się cieszę, to nie ma Cię
I nie zatrzymujesz się aż tu jestem
Spadam...czasem spadam tak szybko
Więc uderzam o dno
Łamię się, jestem wszystkim co mam
Jak znasz wszystko, co mam na myśli powiedzieć?
Czy jestem tak oczywista?
I jeśli to jest zapisane na mojej twarzy
Mam nadzieję, że to nigdy nie odejdzie...tak
W poniedziałek, czekam
We wtorek, zanikam w twych ramionach
Więc nie mogę oddychać
jak się podoba? ;>