To nie tak miało być.
Na początku nietypowa znajomość. Wszystko wyglądało zwyczajnie. Później wraz z nadzieją przerodziło siew niesamowitą moc, której nie potrafiłam się oprzeć. Stałeś naprzeciw mnie i szczerzyłeś się jak wariat. Choć mówili mi, żebym uważała na Ciebie, ja poszłam w ciemno. Charakterem byliśmy jak dwie krople wody, dlatego byłeś tak intrygujący. Później było tylko co raz piekniej i choć denerwowałam siena Ciebie często, zawsze gdy tylko wziąłeś mnie w ramiona czułam sięzupełnie inaczej, a złość ulatniała się i znikała szybciej niż się poajwiała. Niepojęty jest dla mnie fakt, że to wszystko tak po prostu się zepsuło. Może nie było by mi tak źle, gdybym potrafiła to zrozumieć, ale co zrobię skoro nei dociera do mnie, że tak po prostu za sprawą głupiego nieprozumienia przestałeś sie odzywać. Nachalna? Głupia? Naiwna? Może i to są odpowiednie epitety by przypisać je do mnie, ale póki pamiętam, póki serce wystukuje rytm, które wybijało gdy byłeś przy mnie nie zapomnę i nie odpuszczę, bo za wiele poświęciłam. Za bardzo się poświęciłam i najgorszy jest fakt, że pomimo tego, że tak mnie zraniłes ja wybaczyłam.
Gdzie miesci się najśmieszniejszy punkt całej tej historyjki?
W momencie, kiedy to ja powiedziałam, że to koniec i że miło było, ale się skończyło. A teraz pluję sobie w brodę, ale za swoje błedy trzeba płacic czasem wysoką cenę. Szkoda, że tak się to potoczyło, szkoda...
z a w i e s z a m .
nie wiem na ile, ale nie mam ochoty,
a swoje żale schowam najlepiej do kieszeni, albo spuszczę w kiblu...
Jestem silna, owszem, ale ileż mozna czekać i trwac w wiecznie umierajacej nadziei.
Ile mozna siedziec przy oknie z kubkiem goracej malinowej herbaty i z nosem przyklejonym do szyby wypatrywac kogos, kto wciaz nie wraca...
Samotnosc to jest stan, ktory wyniszcza doszczetnie organizm. Najpierw powoli i wydaje sie byc niegrozna, a pozniej z czasem atakuje i zajmuje kazda komórkę naszego ciała zżerając ją powolutku.
Nic nie pomoże mi juz teraz.
Ilez można uciekać w imprezy? zabawy? alkohol odpada. papierosy też.
Siedzenie w 4 scianach nie jest dobrym wyjsciem ale to jest jedyne sensowne dla mnie wyjscie.
Nawet towarzystwoj zwierzat przestalo mnie bawic - śa to są, a jak ich nie ma to nie ma. Proste.
Co tu rozumiec więcej?
Ilez mozna iść pod górkę nie widząc błekitu nieba?
Ileż mozna użalać sięnad sobą? A można mozna.. to jest ten punkt kulminacyjny. Użalanie się. Wychodzi mi to świetnie, sek w tym, ze ja jak jedna na milion mam stosowne ku temu powody i jestem wytłumaczona.
Mówcie co chcecie, dosyć mam takiego beznadziejnego psiego życia. Liczyć wiecznie na czyjąć jałmuznę?
Dzięki postoję.
-.-
ż a ł o s n e
a to, że teraz tak bardzo chcę - chyba niczego juz nie zmieni...
...
Użytkownik mokiki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.