Molekuły radości znów płynęły w jej żyłach i dochodząc do mózgu tworzyły coś w rodzaju ukojenia. Czuła, że jest na odlocie. Żaden diler nie był w stanie dostarczyć jej tak silnego środka odurzającego, jaki dawał jej Ukochany Mężczyzna. Miłość, którą w sobie odkryła była tak silna, że czuła jej smak, zapach i dotyk. Na początku to delikatne i pełne gracji łaskotanie w brzuchu przez setki tysięcy maleńkich i niewidzialnych dla oka motylków. Później akcja zaczęła rozgrywać się w jej głowie. Bo przecież zrodziło się tak wiele pytań, wątpliwości. Przecież to niemożliwe, że może być szczęśliwa. Przecież jej scenariusz miał być czarny. Przecież była przyzwyczajona do tego mrocznego świata wytworzonego w wyobraźni i w koszmarach nocnych, które z czasem stały się nieodłącznym elementem jej życia. "To tylko kwestia przyzwyczajenia" - powtarzała sobie to tak często, że mit stał się faktem.Kolejny i najistotniejszy przełom dokonał się w jej małym poranionym serduszku. Teraz nie krwawiło. Ktoś skutecznie zatrzymał krwotok. Ktoś skutecznie podarował jej kawałki swojego serca by mogła załatać dziury swojej zniszczonej pompy tłoczącej krew. Serce biło żwawiej i radośniej. Później straciła nad nim kontrolę i straciła panowanie. Organ, który podtrzymywał cały jej organizm przy życiu jak oszalałe skakało i wyrywało sie z piersi z nadmiaru endorfinek, które skrupulatnie wytwarzał jej mózg. Mózg, który przy tak ciężkiej pracy powinien dawno przestać funkcjonować, on na przekór ciężkiej pracy wciąż tworzył radość. Jej grzebień nerwowy, wciąż tworzył adrenalinę,a pochodzące z niego gruczoły dokrewne pracowały jak najęte. To było tak przyjemne uczucie i w pewnym momencie mózg na chwile sie zatrzymał. Pojawiła się myśl: "A co jesli znów będzie to samo? Co jeśli łzy popłyną? Co jesli już nie będzie tak pięknie jak czuje sie teraz...Co jesli znów będzie musiała schować się tam, gdzie chowa się noc?". Serce zamarło. Oczy zaszkliły się i zabłysły. A wtedy jedna maleńka endorfina dotarła do mózgu, podzieliła sie i pobiegła do serca. Zrozumiała, że to jest ten moment, ta chwila, której nie musi się bać. Nie będzie pomagać sobie linijkami na kartce. Nie bedzie używać ołówka i nic co zapisze nie zostanie zmazane. Dostała serce. Nowe zycie i nowe szczęście. W końcu poczuła wolność. Wolność w miłości, która dodaje jej skrzydeł i pozwala żyć w pełni szczęśliwym. Długopis w dłoni. Biała czysta kartka.
Kocha Go. Ponad życie. To bezpretensjonalny fakt, którego nic i nikt nie jest w stanie zaprzeczyć.
Ja.
Użytkownik mokiki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.