Moje sniadanie nie uciekało, a Wasze?
Bo te mszycowe z pewnością nie dało się tak po prostu zjeść i walczylo o swe życie próbując uciec pani mrówce ;)
edit:
Mróweczka nie zjadła mszycy tylko czekała na spadz produkowaną przez tego małego zielonego gnojka ^^
Zakatarzonych nosów ciąg dalszy. Tomi na szczęście już co raz lepiej. Katar już go opuszcza, ale przeniósł się z kolei na tatę, który leży w łózku i przeklina cięknący nos, z chusteczką wetknięta w jedną dziurkę.
Za oknem co chwilę widać promienie słoneczne próbujące przedrzeć się do nas, ale co jakiś czas znikają, więc nie liczę na cudowny dzień. Poza tym choinki za oknem kołyszą się na prawo i lewo, więc wiatr jest raczej tym, czego unikamy by nie pogorszyć naszych przeziębień.
Pięknej niedzieli wszystkim! :)
Jeśli chcesz oddać głos na Mojego Toma,
polub:
f - c l i k
Użytkownik mokiki
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.