Nie patrzę sobie w oczy. Nie mogę.
Abstrakcja i absurd mnie wypełniły.
Ale teraz przestaję się ironicznie uśmiechać, tylko ocieram łzy, z których każda inny ma smak - smutku, szczęścia, żalu, ulgi...
ze skrajności w skrajność.
nadzieja bezpodstawna ma swoje podstawy?