Jak widziałyście w poprzednim wpisie zdecydowałam się na szampon koloryzujący od 4 do 6 myć. Na życzenie jednej z Was robię tą notkę.

Myję włosy codziennie lub ewentualnie co drugi dzień. Do mycia używam szampon Timotei Róża z Jerycha moc i blask, póki co będę go używać, ale mi się kończy. Podejrzewam, że się skuszę na jakiś inny szampon. Fajny jest jeszcze z Dove Silk&Sleek, z którym też się polubiłam. Włosów nie myję szamponem Baby Dream, bo mi plącze włosy, a poza tym moje są jakieś bez życia. Po myciu używam odżywki Garnier Ultra Doux z awokado. Polecam również odżywkę i maskę Alterra z granatem i aloesem, których używałam przez dłuższy okres zapuszczania i dbania o moje włosy. Na pewno zdecydowanie polecam jeszcze maskę Ziaja intensywna odbudowa. Olejowałam jedynie oliwkę dla kobiet w ciąży Baby Dream i mogę polecić, zarówno na sucho jak i z wodą i odżywką lub maską. Staram się olejować włosy raz w tygodniu lub więcej, ale nie zawsze mi wychodzi. Odkąd zapuszczam włosy próbowałam skrzypokrzywę i drożdże, ale ze szkrzypokrzywą nie dociągnęłam do końca, bo zbytnio efektów nie widziałam, ale drożdże serdecznie polecam. O przygotowywaniu możecie znaleźć na moim blogu. Staram się nie prostować włosów i nie suszyć, ale wybieram czasem mniejsze zło-suszarkę. Zabezpieczam końcówki serum z Marionu 7efektów. Jako termoochronę używam Marionu serum w czerwonej buteleczce. Włosy rozczesuję delikatnie na mokro, bo suche rozczesywałam raz i o raz za dużo. Nie wiedziałam czy je obcinać czy powyrywać, a na dodatek płakać mi się chciało. Stwierdziłam, że nigdy więcej i wolę rozczesać na mokro delikatnie, niż się później męczyć. Podcinam końcówki co jakiś czas u fryzjera, czasem sama w domu te zniszczone jedynie. Dotąd nigdy nie farbowałam włosów, aż do wczoraj, ale to tylko szampon koloryzujący na chwilę. Dodatkowo unikam rzeczy, które niszczą włosy, pisałam o tym na blogu jakoś.

Jeśli macie pytania to pytajcie :)