Pytałam się gwiazd kiedyś, czy zawszę będę sama.
Milczały, nie odpowiadały.
Myślałam, że szczęśliwe chwile dawno minęły w niepamięć.
Bo wspomnienia dawno już wyblakły.
Wydawało mi się, że żyję w zawieszeniu.
Wszystko przepływało obok.
Milczałam, czekając na jakiś cud.
Gdy urywano mi skrzydła.
Myślałam o jutrze mając nadzieję, że będzie lepsze.
Nie było, to katorga.
A potem zjawiłeś się Ty.
Niczym obłędny rycerz pokonałeś smoka, moją samotność.
Zwykłe znajomienie się, może przyjaźń.
Wyrwanie z niebytu.
A teraz...
Teraz jestem Twoja i nie chcę być nikogo innego...
I tak po prostu kocham Cię. <3