Tak oto zostało już tylko 7 tygodni do rewolucji. Zaczyna się maraton. Siły czerpię tylko z wiary w zwycięstwo. Będzie dobrze.
Co czyni mnie takim dobrym w tym co robię? Motywacją jest wiara we własne siły, osiągnięcie obranego celu. Przesiąknięcie determinacją do szpiku kości. Chęć. Chcenie to chyba najważniejszy czynnik. W momencie gdy sobie to uświadomiłem stałem się niepokonany deklasyfikując konkurencję.
Pamiętam jak pare lat temu doszedłem do pozycji, o której niektórzy marzą niemalże przez całe życie. Utrata tego wstrząsnęła całym moim światem. Wszystko przez to, że po prostu przestało mi się chcieć. Teraz to wiem. Wchodzić w coś, cokolwiek zawsze na 100%, oddawać siebie w pełni i z sercem oto recepta każdego pomyślnego przedsięwzięcia, nawet bezinteresownego.
To przykre jak ludzie stają się w smutny sposób śmieszni. Tym bardziej do kwadratu. Znowu doznałem pouczeń i moralizatorstwa od kogoś, kto jak się okazało żadnym autorytetem moralnym nie jest, chociaż na takiego stara się pretendować. Podwójne standardy.
Zwykłe pierdolenie.