Potrzebuję kogoś kto mnie przytuli i powie, że będzie dobrze.
Nie chcę być już sama; mówili jej kiedyś, że to stan wolności "możesz zrobić wszystko". Trzęsę się gdy przechodzę na korytarzu, wlepiam nos w telefon, zatapiam się pod ziemię, schodzę nisko, nie widzisz mnie, jestem niewidzialna, nie patrz na mnie, proszę, nie patrz, bo dostanę wstrząsu i moja niewidzialność oślepi wszystkich ludzi w budynku tuurkusowym światłem.
Męczą mnie ciągłe pytania gdy wracam do domu, jadłaś, masz jedzenie, zadzwonię do mamy. Jestem już dużą dziewczynką i gdyby nie to, że każdej nocy wtulam się w poduszkę i łzy kapią mi na pościel, prawie bym w to uwierzyła. Jestem zmęczona. Jestem już bardzo zmęczona i chciałabym wrócić do 2 gimn, gdy pytała się mnie, czy dobrze się czuję, gdy przytulała mnie na dzień dobry i całowała na dobranoc. Gdy załamana rzeczywistością dzwoniłam, i gdy przyjechała do mnie po zmroku, słysząc łamiący się głos.
Sama się budzę i sama zasypiam, sama wchodzę do szkoły i sama wracam do domu. I ciężko mi napisać co dokładnie czuję, bo próbuję codziennie ale usuwam moje myśli; śmieję się chyba więcej, tonę chyba głębiej.