-Jest coś jeszcze?-Nelya uśmiechnęła się na to pytanie i ruszyła w stronę budynku strzeżonego przez Alyssę.
W trzeciej sprawie-chyba lepszej komunikacji- wynikł jakiś spór pomiędzy poszczególnymi członkami . Wciąż na poziomie dyskusji, jednak czarnowłosa wyczuwała, że wkrótce zmieni się to w bezsensowną kłótnię na bo tak. Demmo już dawno wyłączył się, zdobywszy nowy zwój z melodią od Zetsu, a Nelya miała wrażenie, że zaraz ogłuchnie od naprzemiennych uwag i brzdąkania lalkarza. Który, zdaje się, celował w zostanie lalkarzem-bardem. Zastanawiając się przelotnie, jakim cudem ma zamiar równocześnie kontrolować lalkę i grać-chyba stopami wpadła na idiotyczny pomysł- zajrzała do swojego plecaka. Na kilka godzin przed spotkaniem trenowała swoją zdolność do zatruwania, powszechnie znaną jako gotowanie. Wynikiem treningu był niemal po brzegi wypełniony jedzeniem ekwipunek. Większość dań, ku jej zdumieniu, okazała się całkiem dobrej jakości. Gwar dyskusji podniósł się o ton głośniej i Nelya, znająca tylko jeden sposób na uciszanie, wyjęła pieczone danie i z prostym Czy ktoś jest głodny? położyła na stole. Efekt był natychmiastowy.
-to trochę przypominało kłótnię Nirwanai i Nirwany. W jednej chwili widzisz, że są na granicy bójki, w następnej patrzysz jak zgodnie jedzą.
-Smakowało im?
-Zdaje się, że tak. Potem już były tylko propozycje ogólne.
-Coś ciekawego?-zapytała pokojówka, pomagając jej wrzucić kolejne ziarna i zabrać worek z mąką.
-Pojedynki dla zwierząt. Wyścigi nam odpadły, wszystko wygrywałyby elfy. A co do mierzenia sił Chowańców cóż, będzie trzeba to dopracować, ale myślę, że może wypalić. Następne oficjalne zebranie ma być za miesiąc. A za dwa tygodnie robimy spotkanie towarzyskie.-Nelya rozchmurzyła się już niemal całkowicie.
-Co z tymi sprawami, które przegapiłaś, szefie?-zapytała nieuważnie Rinnevie. Nelya westchnęła.
-Lider wyjaśnił mi wszystko po spotkaniu.
-Więc, tak jakby, wszystko w porządku?-zapytała pokojówka.
-Nie! To znaczy, tak, wiem wszystko, ale Lider ma na głowie inne sprawy, nie musi się dodatkowo fatygować, żeby objaśniać już raz omówione tematy jakiejś chorej członkini
-Więc masz szczęście, że ten zdecydował się jednak to zrobić, szefie.-przerwała tyradę Rinnevie.
Nelya pokiwała głową. To była prawda. Fianna była jej pierwszą gildią, więc miała niezwykłe szczęście, z którego nie zdawała sobie sprawy, gdy składała podanie. Lider był cierpliwy i troskliwy, towarzysze pomocni-przekonała się o tym na własnej skórze. Do tego dochodził Demmo, lalkarz wielu twarzy, który potrafił rozmawiać z każdym, wnerwić każdego i przebić dziwnym/głupim zachowaniem nawet Churę. Teraz chyba nawet Nirwanai uśmiechnęła się pod nosem na to porównanie. Westchnęła. Może nie mogła wesprzeć gildii swoim mieczem, łukiem, alchemią czy czymkolwiek jeszcze na polu bitwy, ale potężne armie wymagają potężnych taborów. Postanowiła zostać taką częścią dla swojej gildii. Ale do tego potrzebowała więcej zdolności.
I nie zyskasz ich stojąc w miejscu. pomyślała, po czym z westchnieniem ruszyła w stronę zbiornika z wodą. W końcu mąka sama się nie zagniecie
---------
Obecnie Fianna jest niejqko martwą gildią, czekającą na ożywienie, a jej członkowie rozsypani są pomiędzy gildiemi z europejskimi korzeniami, bądź grają solo, korzystając ze swoich friendlistów, by się zgadać z Polonią na NA. Epizod pisany w marcu 2013 roku (już tyle czasu?!), niedługo wpadnie w łapy procesowi rewritingu. Gorąco polecam wejście na blog Nokomiis-san, której opowiadanie może rozjaśnić co poniektóre wątki poruszane tutaj:http://m.photoblog.pl/zotkjefka
Mimo obumarcia, nazwa gildii jest dla mnie synonimem ciepła i przyjaźni jako, że spotkałam tam najfajniejszych ludzi i opowiadaczy/pisarzy/RP-erów na Mabinogi... Co w opowiadaniu też wkrótce będzie widoczne...