Czas jest okrutny...
Niszczy wszystko...Wszystko nawet najpiękniejsze związki, miłość, przyjaźń...
Czas wyjkańcza z powodzeniem monstrualne budynki i ichh mieszkańców...
Niszczy cywilizacje i to co po nich zostało...
Ale do czego ja wałaściwie kurwa zmierzam?
Właściwie to tęsknie za samotnością...
Niezależnością...
Tęsknie za tym chłopakiem dla którego byłam całym światem i potrafił dla mnie wszystko zostawić...
za tym chłopakiem, z którym mogłam kochac się całą noc i cały dzień..
za wyjazdami wspólnymi tęsknie...
Melanżami do białego rana i kacem do samego wieczora...
tęsknie...
wiem , że już nie wróci...
Bo w wieku 40 lat będzie za późno, żeby nadrabiać...
Tęsknie za całym tabunem ludzi...
I chuj tylko tęsknota mi pozostała...ale dość pierdolenia o szczegółach...liczy się to co tu, co teraz...
Cięty język, aparat.
A reszta zależy odemnie...