taka jestem... nie z tej epoki...
uciekam wciąż przed odpowiedzialnością...
Ostatnio wredność otaczającego mjnie świata dosłownie się na mnie wyrzygała...
ciągla pluję sobie w twarz za to że tak łatwo wybaczam i zapominam, za to ze tak łatwo ufam tym wszystkim ludziom.
Wiem ,że nie jestem tu potrzebna nikomu.
naszczęście mam jeszcze wspaniałego synka i mężczyznę...
Mam pracę którą lubię- wygląda na to że powinnam być szczęśliwa...
nie jestem. Nie mogę kiedy ludzie wokół traktują mnie jak ścierę do wycierania swoich bucirów.