Piękne to nie jest, ale trzy dni po tym, jak został przez straszne drzwi zamieniony w otwartą książeczkę, wygląda naprawdę nieżle. Szkoda, że na pogotowiu nie zrobiłam paru zdjęć. Szczególnie takich z gejzerami piany w wulkanicznych kolorach gdy pani pielęgniarka spreyowała ten szczątek palca żółtawym roztworem.
No i może warto było sfilmować pana doktora w roli krawca (5 szwów) jak komentuje, że gdyby operacyjnie miał przeciąć ostatnią kostkę palca to tak dobrze by mu nie poszło jak tym drzwiom.