Jestem na wyprzedaży, po znajomości nawet do -70%.
Za kilka godzin wyjeżdżam z Warszawy. Boże obraźcie się warszawiacy, ale to jest większa wieś niż myślałam, a bardzo dużej ilości ludzi okropnie brakuje kultury.
Po chodnikach nie dość że muszę chodzić jakimś pieprzonym slalomem (jeśli ja bym nie schodziła wszystkim z drogi, co pół metra ktoś by na mnie wpadał) to jeszcze co druga osoba musi mnie zawsze odprowadzać wzrokiem, ew. głośno pytać swojej dziewczyny czy jestem z jakiejś sekty.
Ogólnie nie polecam odwiedzać okolic grobu nieznanego żołnierza (tam gdzie są jakieś biurowce i ogólnie sama wyższa klasa, czy co to w ogóle jest), bo próbując zapytać parę osób o drogę, nikt się nie zatrzymał i wszyscy udawali że nic nie słyszą i nie widzą po czym przyspieszali kroku. Miło.
Ale koniec narzekania, w końcu wracam w jednej części. I widziałam maxa rutkowskiego.
Nie wiem czy przez następne x dni uda mi się podłączyć do internetu... (y)