zjadłam 2 kawałki pizzy dzisiaj. no cóż. wiem, że mogłam to gorzej zawalić, wiec aż tak się nie
zmartwiłam bo chciała zjeść coś zabronionego dzisiaj ale w małych ilościach, ponieważ weekend.
mimo wszystko jutro zdecydowanie zacznie się ostra walka. i za wszelką cenę z każdym dniem będzie coraz
lepiej. nie napiszę 'obiecuje' zazwyczaj jak coś 'obiecuje' to mniej motywacji mam w to. dziwne.
od jakiegoś roku mam anemie, i nie wiem już co robić.
w pewnym sensie nie chcę się wyleczyć, zawsze chciałam byś w szpitalu. blablabla. mimo, że mam tak
wspaniałego chłopaka. cóż. dziwne rzeczy się teraz dzieją. tak czy siak chodzi o to, że nie miałam nigdy zamiaru
się wyleczyć. ale właściwie gdybym już jej nie miała prawdopodobnie miałabym lepsze osiągnięcia w nauce.
moja koncentracja nie pozwala mi na zbyt dobre oceny. na takie jakie wiem, że bym je osiągnęła.
jestem strasznym leniem. często słabnę. a tak na prawdę. nie aż tak bardzo przeszkadza mi moje ciało, ten tłusz
a wory pod oczami.. i ta bladość. straszne.
znowu rozmyślam, czy jednak nie jeść tego mięsa. tabletek.
zastanawiam się nad baletem. od dłuższego czasu uwielbiam balet. ale co tam. i tak nic się nie udaje.