ide ulica oswietlona przez dwa rzedy latarni...
pomimo lamp wszystko wydaje sie wyjatkowo ciemne.
nagle spostrzegam kota ...
kot... caly czarny jednak z wyjatkowo ludzkim wzrokiem...
z poczatku chcial przeciac mi droge jednak gdy spojrzal na mnie nagle stana.
nastepnie odwrocil sie i uciekl w druga strone przystajac jeszcze na chwile i spogladajac na mnie...
przez chwile wydawalo mi sie ze ten kot mnie zna...
ze wie wiecej niz mogloby mi sie wydawac...
albo ze chce mi powiedziec : ''nie... tym razem nie bedziesz mial pecha".