photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 14 STYCZNIA 2013
124
Dodano: 14 STYCZNIA 2013

Coś o czymś ... M.

Leżała z głową wtuloną w poduszkę, myśli tłoczył się w głowie, niczym pszczoły w ulu. Jedna po drugiej. Nie mogła tego znieść. Poczuła, że oczy na powrót jej mokną, nie chciała tego, przeiceż płacz to oznaka słabości. Ona w żadnym wypadku nie była jakąś tam słabą, bezbronną dziewczynką. Rękawem bluzy przetarła mokre policzki, pociągnęła nosem. A jednak płakała. Wtuliła twarz w poduszkę, po czym przykryła się kocem, aż po samą szyje. Szloch dławił jej gardło, oddychała spazmatycznie. A więc jest słabą i bezbronną dziewczynką, którą tak łatwo jest wyprowadzić z równowangi. Jej pokój, jej łózko, to wszystko stanowiło jej własną oazę spokoju. Nikt nie miał prawa wstępu do jej azylu, w którym zamykała się gdy tylko czuła, że wilgotnieją jej oczy, a ogromna gula dławi gardło, niepozwalając na wypowiedzenie chociażby jednego słowa. Tak bardzo chciała cofnąć czas. Prosiła Boga, spadające gwiazdy, każda okazją związana z wypowiadaniem życzenia kończyła się tym samym. Tylko jedna prośba mogła zmienić jej życie. Tylko jedna osoba. Tak bardzo pragnęła cofnąć czas,aby nie dopuścić do odejścia tak ważnej w jej szarym życiu osoby.  Nie chciała o nim myśleć, ale on cały czas ją otaczał. Wszędzie widziała jego imię, uśmiech, krótkie blond kręcone włosy, unoszące się na wietrze niczym wiosenne liście na drzewach. Chciało jej się krzyczeć, tak mocno, aż do bólu, aż do komplentnego zdarcia gardła. Żal i tęsknota rozrywały ją od środka. To było straszne. Przeżywała to dzień w dzień od 6 miesięcy. Mimo upływu czasu nie potrafiła się pogodzić z jego odejściem. Czuła się tak jakby ktoś wyrwał jej serce z klatki piersiowej i zastąpił to miejsce ciężkim i zimnym jak lód kamieniem. Nie potrafiła kochać nikogo, tak jak kochała właśnie jego. Oczy piekły ją coraz bardziej. Słone łzy spływały po policzkach wsiąkając w podzuszkę. Podniosła się i spojrzała w lustro. W odbiciu ujrzała nieznaną jej osobę. Zapuchnięte oczy, czerwone policzki i ten dziwny wyraz twarzy, w którym widać było jedynie przerażający ból. Usta czerwone i mokre od łez wykrzywione były w grymasie bólu. Co się z nią działo ? Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie. Gdzie sie podziała prawdziwa ona ? Tego też nie była pewna, za to wiedziała, że tamta dziewczyna, z której twarzy nigdy nie schodził uśmiech, która znała radę na każdą ludzką tragedię nigdy już nie wróci. Nie miała żadnych znajomych, odtrąciła ich od siebie. Mimo załadowanej poczty głosowej i miliona nie odebranych wiadomości w swoim telefonie nie dawała znaku życia. Po szkole chodziła jak zoombie. Z nikim nie rozmawiała, nie zwracała na nikogo uwagi. Oddaliła się od rodziny i przyjaciół, zamknęła się w sobie, myślała, że nikomu nie może zaufać. Wystarczała tylko jedna myśl o nim, a rana po utracie na nowo sie otwierała i bolała cholernia tak samo jak za pierwszym razem. Gwaizdy na niebie, ich splecione palce, oraz rozbrzmiewające w jej głowie raz po raz słowa. Jego słowa. "Nigdy Cie nie opuszczę Katie". Kłamał !  Rzuciła poduszką w ramkę ze zdjęciem, która stała na półce po drugiej stronie pokoju. Fotografia upadła na ziemię, na szkle pojawiła się pajęczyna, odbijając od siebie promienie zimowego słońca. Jego łobuzerski uśmiech, który tak bardzo kochała stał się jeszcze piękniejszy. Tak bardzo kochała go całego. Niemal czarne oczy, w których nie dało się rozróżnić źrenic, uśmiech, który był lekarstwem na wszystko, włosy, które pachniały słońcem. Złamał jej serce,porzucił ją jak niechcianą zabawkę. Ale czy aby na pewno to było powodem ? Znudziła mu się ? Skoro tak, to dlaczego jej o tym nie powiedział. Nigdy nie podał racjonalnego wytłumaczenia, dla którego zdecydował się odejść. Przed oczami migały jej pojedyncze chwile z życia, z ich wspólnego życia. Namiętne pocałunki, wspólne spacery, wypady do kina. To wszystko stało się tak nagle bardzo odległe. Czas spędzony z nim,to najlepsze co ją spotkało. Niepotrafiła i nie chciała już nigdy nikomu zaufać. Jedynym uczuciem, jakie owładnęło jej duszę była czysta nienawiść. Była zarazem tak ogromna jak i niedostrzegalna na pierwszy rzut oka. Zabiła w sobie jakąkolwiek miłośc, dobroć czy współczucie. Empatia zniknęła pierwsza. Wszystkie te dobre odczucia zastąpiła nienawiść. Pielęgnowała ją i tylko ją. Nie dbała tak nawet o samą siebie. Nie pozwalała na jakikolwiek cień uśmiechu. Od zawsze była sama, myślała, że to może się zmienić, że on może to zmienić. Jak bardzo się myliła. Nie szukałą ratunku, pomocy ani współczucia. Nie chciala, żeby użalano się nad nią. Pomimo łez była silna.
                                                                                                                                                                                          Minagi.

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika minagi.