Miałem dodawać tyle wpisów i wgl :D ale wyszło tak, że chyba byłem zbyt zmęczony :D Pierwszy tydzień w studiu, niedziela zawody, a drugi tydzień nawet nie wiem jak zleciał. Wylądowałem na pogrzebie wujka, którego nigdy na oczy nie widziałem. Miałem do wyboru, jechać czy nie. Nie wiedziałem na początku czy jechać, czy nie, ale doszedłem do wniosku, że tak czy siak, to jest rodzina. Nie chce być kojarzony jako ktoś kogo nie interesuje rodzina. Z chęcią poznaję dalsze korzenie, kuzynki, wujków, kuzynów. To jest fajne doświadczenie i jak się dogada z kimś to jeszcze jeszcze lepiej :)
Dzisiaj był pierwszy dzień w szkole i szczerze mówiąc mam już jej dosyć. Kartkówka za sprawdzianem, odpowiedzi za kartkówkami. Wracamy do rzeczywistości lejdis and dżentelmen. Jutro karktówka z matmy, ja nie mam głowy do nauki dzisiaj. Muszę znowu wbić się do tego całego biegu i wytrwać do czerwca... :3 A potem słonecko! <3 :D
Pozdrawiam ;)