Ostatnio mój świat kręci się tylko wokół szkoły... Jestem już zmęczony tym wszystkim, chcę mieć jeszcze więcej wolnego i nareszcie spokój u nauczycieli. Bez ciągłych prac klasowych, karktówek, pytania. Ile można?
Jeszcze to moje fatalne samopoczucie.
Mam takiego gównianego pecha co do dziewczyn, że aż to jest przykre. Chyba już wspomniałem kiedyś, że będę księdzem, właśnie myślę o tym wszystkim coraz bardziej poważnie. Była dziewczyna mówi, że jestem świenty i lubi mnie takiego jaki jestem. Szkoda tylko, że ta moja była dziewczyna traktuje mnie bardziej jak brata... -.- Wszystko się rypie i nie mam totalnie na nic ochoty. Jedyne urozmaicenie w moim życiu to treningii. To one dają mi power'a na cały tydzień, dzięki nim odpoczywam... -.- Ehh... Masakra... Już czekam na święta, na ten totalny odpoczynek z rodziną...
Lece się dalej uczyć... pozdrawiam