odgrzebane gdzieś z dysku...zdecydowanie potrzebuje nowych zdjęc a czasu brak :P za dużo myśli o potencjalnej przyszłości... tak dużo do wygrania i jeszcze więcej do przegrania a co najgorsze brak punktów zaczepienia i czegokolwiek co można by wziąść za pewnik. jakoś tak to wszystko przelatuje przez palce i ten czas gdzie według wszelkich norm powinienem żyć pełnią życia poprostu zajmują mi myśli o tym co będzie, co może być i co powinno się wydarzyć, mnóstwo wersji wydarzeń w głowie i za dużo z nich jest realnych a jeszcze więcej z tych realnych jest zbyt przerażających... trzeba by coś ze sobą zrobić zdecydowanie, ale tu wkracza piękna wymówka "zawsze jest jutro", "jutro też jest dzień" i tak odwlekam zbyt wiele decyzji i życie... czy to właściwie jeszcze jest życie bo zaczyna mi to przypominać scenariusz filmu i to niestety nie z tych górnolotnych.