gdy się czegoś przestraszy, nie ucieka;
udaje odważnego, a kontem oka zerka na mnie pytając,
czy warto się bać.
gdy idzie w zupełnie nowy teren,
który widzi pierwszy raz,
nie strzyrze uszami, nie rozgląda się
lecz odwraca uszy na mnie,
czekając na mój ruch.
gdy leży na ziemi,
bezbronny, mogą psy ciągnąć go za ogon,
samochody pędzić obok niego,
mogą strzelać z batów i broni.
on nie poderwie się w strachu na równe nogi,
lecz spojrzy na mnie i powie milczeniem
"ufam ci".
to jest zaufanie,
które zdobyłam u tak płochliwego zwierzęcia - konia.
muszę robić co w mojej mocy,
żeby tego zaufania nie zniszczyć, bądź nie nadużyć...
i to jest piękne...
***dostałam zdjęcia mojego psiaka- błękitnego mastifa tybetańskiego ^^ ale nie pokarzę ich Wam :P poczekacie tak, jak ja :) kiedy przyjedzie, zrobię zdjęcia i wstawię ;)
***muszę się zająć moją stroną WWW. ale nie wiem od czego zacząć ;)