Z tego zdjęcia jestem szczególnie dumny.
Nieprawda. Wcale nie jestem dumny. Prawdę mówiąc to bardziej zasługa polimeru na lakierze i ogarniętego aparatu w ajfonie. Ale stwierdzenie że jestem dumny jest na miejscu, zważając że to PHOTOblog i w założeniu powinny trafiać tu zdjęcia z których ludzie są dumni.
Czy coś
Zapach to najbardziej niedoceniany ze zmysłów. Ma przynajmniej dwie bardzo przydatne funkcje. No, więcej, ale dla człowieka takiego jak ja, leniwego, próżnego i żyjącego we względnie cywilizowanym i bezpiecznym landzie, jego np. ochronna funkcja schodzi na dalszy plan. Drapieżników i innych niebezpieczeństw na codzien nie szukam. Dla mnie pierwsza ważna funkcja jest nieważna. Z punktu widzenia tych pierdół które tu piszę, oczywiście.
A druga to przywoływanie wspomnień. Do dziś jak poczuję charakterystyczny zapach stęchlizny i kurzu, przypomina mi się pierwsze miejsce spotkań harcerskich. I nie tylko to. Przypomina mi się cała masa rzeczy które wtedy robiłem, piłem, widziałem, słuchałem. Jak dziś pamiętam sytuacje, słowa ludzi, miejsca, głosy, ogólny charakter chwili i emocje towarzyszące. Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać, bo jest bardzo wiele takich sytuacji. Ale wiecie o co chodzi, prawda?
Ogólnie nic dziwnego w związku z tym. Wolna dygresja. Tak jest i już.
Jak wszystkie moje wpisy tutaj, ten też musiał być mocno inspirowany muzyką, alkoholem albo tym i tym naraz. A dziś, skoro mowa o zapachu oczywiście musiało paść na muzykę. Przecież to oczywiste. Muzyka to, przynajmniej w moim przypadku taki trochę zapach, nie nadający smaku potrawom, tylko chwilom. Ostatnie zdanie jest takie patetyczne że mam ochotę strzelić sobie w kolano.
Ale chyba tak jest. Muzyka też przywołuje wspomnienia. Ma kształt, przez który widzę pewne rzeczy. A to dobrze świadczy o muzyce, której słucham. Zawsze słuchałem dobrej muzyki i ludzie powinni gratulować mi gustu i wysmakowania. Serio. A dobra muzyka przełamuje okowy medium. Jest czymś więcej. Już pomijam fakt synchronizacji fal mózgowych, wibracji, czarnej magii i homeopatii.
Jednym z takich utworów jest Hurt.
I to właśnie on sponsoruje ten wpis. Jest zapachem stęchlizny, bzu, skoszonej trawy, powietrza po burzy i smogu w grudniowy wieczór. Są w nim zaklęte dźwięki, które sprawiają że młoteczek uderza bezpośrednio w serce, pomijając całą resztę.
Nie będzie cytatu z Hurt. Jeśli jakimś cudem trafiłeś tutaj i nie znasz, lub dawno nie słuchałeś - posłuchaj. Najpeiej w wersji Johnnego. Powiedział on kiedyś że to najlepszy utwór o narkotykach jaki nagrano. A możesz mi wierzyć, znał się zarówno na utworach muzycznych, jak i na narkotykach.
Była to smutna muzyka ale powiewała tym smutkiem niby sztandarem bojowym. Mówiła, że wszechświat zrobił wszystko co mógł, ale my ciągle żyjemy.
- T. Pratchett (Muzyka Duszy)
Tylko obserwowani przez użytkownika mightcrawler
mogą komentować na tym fotoblogu.