Surrealistycznym absurdem tego świata jest nałogowa, a wręcz maniakalna psychoza ładu mentalnego jak i materialnego. To co w niej najbardziej skłania do przymusowej analizy jej mechanizmu to dość absurdalna metoda jej realizacji.
Rozpatrując ten schemat dla profilu jednostki pod względem duchowym nie trudno dopatrzyć się nieco antysensownej drogi do osiągnięcia tego stanu. Najłatwiej opisać ją posługując się stwierdzeniem mentalnej samodestrukcji.
Nieustanne rozmyślania nad dostępnymi możliwościami, które teoretycznie mają nas doprowadzić do tak różnie postrzeganej utopi umysłowo-emocjonalnej zacierają miejsce zarezerwowane na ewentualną porażkę czy (nawet) chwilowe niepowodzenie. Kiedy już uprzytomnimy sobie, iż to co skrzętnie zaplanowaliśmy nie ma racji bytu, nasz tak skrupulatnie skonstruowany świat zaczyna się rozpadać, kawałeczek po kawałeczku. A gdy z takiej układanki nie będziemy już mogli wywnioskować, co kiedyś przedstawiała popadamy w błędne koło.
Czy to z powodu strachu przed niepewnym jutrem, czy też z ogólnikowej dezorientacji, na siłę i w pośpiechu staramy, a wręcz zmuszamy się do bezowocnych prób odtworzenia tegoż obrazu, stale popełniając ten sam błąd. W taki oto sposób uruchamiany zostaje motor napędowy do schematycznie postępującej autozagłady umysłowej.
Chcąc posumować moje przemyślenia i zobrazować je jak najprostszymi słowami mogę jedynie powiedzieć, a raczej wykrzyczeć:
ŻYCIE TRWA ZALEDWIE KILKA CHWIL WIĘC ŻYJ CHWILĄ!!!