Wierzymy w obrazki, a nie słuchamy ludzi. Dziwi mnie to... Demotywatory, Kwejki i inne takie... Nie chodzi o to że narzekam na takie portale, bo sam na nie wchodze i to wszystko chłonę, ale... Czy my sie gdzieś tutaj nie gubimy ?
Kiedy ktoś na żywo powie coś o życiu, albo o miłości, wtedy patrzymy na taką osobę trochę jak na taką niezrównoważoną, za bardzo emocjonalnie podchodzącą do życia. Przecież lepiej sie napić, pogadać sprośne żarty o seksie... Ale łatwiej nam uwierzyć w obrazek który ktoś gdzieś wstawił... Boli mnie to jak często się nad sobą zastanawiamy! Bo niektórzy tego chyba nie robią w ogóle.
Żyjemy bardziej wirtualnie niż realnie - przykład ?! To co teraz tutaj pisze !
Najbardziej chodzi mi o to, że nie tworzymy własnych argumentów tylko przyjmujemy tłumaczenie innych. Po prostu zrzekamy się z prawa do wolności - prawa do myślenia.
A tak już prywatnie, to boli mnie sprawa kilku mi znajomych tak zwanych (tak o sobie mówią) "Ateistów" - o co mi chodzi ? Chodzi o to, że skoro ja do tych ludzi nic nie mam, nie wypominam im niczego, nie mam za złe, że mają swoje przekonania, i wierzą w to co wierzą - czyli w nic, uznaje ich za godnych poszanowania ludzi, toleruje ich argumenty - to oni nie robią tego samego w stosunku do mnie. Wyśmiewają się ze mnie, jak i z tego w co wierze (drugie ważniejsze, bo pierwsze mam w poszanowaniu) nie mówiąc mi tego nawet w twarz... Jesteśmy dorośli powiadacie ?
Chciałbym, porozmawiać z kimś kiedyś tak na poziomie, a nie tylko o dupie Maryni... Chciałbym, żeby kiedyś ktoś powiedział mi coś, co mógłbym wpleść w życie. Chciałbym aby słowa niosły ze sobą tony treści. Bo chcę chłonąć rzeczy i zjawiska.