W końcu nadszedł oczekiwane przeze mnie od dobry 10 miesięcy moment... Ych... Jak każdemu nasuwają mi się różne konkluzje na temat, czego nauczyłam się w ubiegłym już roku szkolnym... Np na języku polskim dowiedziałam się, że "Vanitas vanitatum et omnia bvanitas" znaczy "marność nad marnościami i wszystko marność" a cytat pochhodzi z księgi Koheleta; że Erazm z Roterdamu, Andrzej Frycz-Modrzewski, Kochanowski, Rej, Mointaigne, Moore-Morus, Machavelli oraz Mivandola to najwięksi humaniści odrodzenia, wiem co to znaczy lapidarny, sarmatyzm, makiawelizm, kontrreformcja, peryfraza, marinizm. Dzięki matematyce znam twierdzenie Talesa, Pitagorasa, Sinusa, wiem wszystko o trójkatach prostokątnych, znam mnóstwo wzorów. Więcej nie będę wypisywać bo... bo TAK! Rk zaliczam do jak najbardziej udanych, lecz dość pracowitych. Nauczyłam się również, że jeśli nauczyciel powie "a" to ja nie powiem "b" bo tylko sobie tym zaszkodzę, a dyskusja na polskim polegała na monologu pani profesor, ewentualnym trajkotaniu Damy lub mamrutaniu Moniki. O, umiem też pływać, co prawda wypijałam hektolitry wody, ale potrafię! Poznałam wielu ciekawych ludzi, tych mniej ciekawych też. Cieszyłam się z czyjegoś szczęścia, ale czasem cieszyłam się też i z nieszczęścia, które należy się szczególnie jedej osobie... Podobno sprawiedliwość dopadnie każdego, mam nadzieję że Ciebie również, i to w najbliższym czasie!
Troszkę się rozpisałam xD Raz na rok można... chyba<?> ;P
a dzisiaj wieczorkiem Zduńska Wola;)
Wakaacje, znowu są wakaację....