Smocze łzy
Każda z łez Smoka ronionych
Wpada do mórz cieniem skropionych
Gdzie falę wzburzywszy
Być może na wieki się pogrążywszy
W toni czarnej jak sen
Lecz gdy morze po brzegi wypełnion będzie
Dzień taki w nocy nadejdzie
Że o brzasku z łez bezkresnych
Smok żywy z oków śmierci cielesnych
W niebiosa sie wzbije
I rozkoszy życia znów zażyje