Dziasiaj zrobilam blad kolejny zreszta w moim zyciu....Czuje sie tak jakby kazdy wiedzial ze na czole mam napisane Idiotka. Konrad pewnie tak mysli bo napisalam jedno a potem unikalam tego tematu.Nie wiem co mam myslec o samej sobie.Probuje sie wyrwac z tego chorego czegos, nie wiem jak to opisac...Utrata Adam byla bolesna ale Klinia jeszcze bardziej.. Minol rok od smierci Klina a ja znow swoje ten pojebany zal doprowadza mnie do szlau.... Czuje ze On zabral kawalek nawet spory mojej osobowosci. Kochalam go w jakis sposob, byl dla mnie jak brat... jemu nie potrzeba bylo wiele by doprowadzic mnie do lez szczescia...Myslalam ze sie pozbieralam ale to wrocilo znowu...Robie bledy za ktore zaczne slono placic ale musze sie pozbierac bo wiem ze Kliniu nie lubil mnie sumtnej i wkoncu musze sie wziasc za nauke bo to on przeciez sadzil ze jestem encyklopedia:) obiecalam mu pomoc ale teraz musze zdac mature ktora robie bo wiem ze On cieszylby sie z niej bardziej niz ja...:)
Placze po nocach