Fragment z pamiętnika... Data jest nieważna, tak wygląda większość dni...
'Au...! Jak to skurwysyństwo boli! Haha! Nawet w takim momencie stać mnie na słowotwórstwo. Cholera! Chyba jest źle... Cała kostka mi spuchła i boli... Kurwa! Ale co ja powiem lekarzowi...? Coś często zdarza mi się spadać z tych schodow... zwłaszcza, że do wyjścia z klatki mam do pokonania osiem stopni... Trudno. Coś wymyślę.
Wróciłam... Z gipsem. Pęknięta kostka. 6 tygodni z głowy. Tylko jak ja ukryję przed nimi ten gips? Ehh... Dawałam radę do tej pory, dam radę dalej... Muszę. Oczywiście lekarz znowu zaczyna coś podejrzewać. 'Ramonko, znowu przychodzisz do mnie cała posiniaczona, czy aby na pewno wszystko jest w porządku...?' Co ja mam mu odpowiedzieć na takie pytanie? Przecież prawdy mu nie powiem... Bo będzie jeszcze gorzej... już to przecież przechodziłam. Jestem sama. Znowu sama. Znowu płaczę. Bo boję się uciec? Bo nie umiem, bo jestem od nich uzależniona, bo przecież sama sobie nie poradzę... Co miałabym zrobić...?
Siniaki da się ukryć. Nieważne, że jest środek lata i wszyscy chodzą w krótkich rękawkach. Będę się wyróżniać...
Dam radę, dam radę, dam radę...
Uwielbiam tą mantrę...'
Bolało... Z perspektywy czasu wiem, że mogłam uciec wcześniej... Może wtedy stan mojego zdrowia pozwoliłby mi na spełnienie marzeń i ucieczkę... Ucieczkę... do wojska... Marzyłam, żeby wrreszcie czuć się silną, żeby umieć się bronić i bronić ludzi... Niestety na testach zdrowotnych lekarze powiedzieeli: 'Pani ciało przeszło zbyt wiele urazów, nie będzie Pani w stanie wytrzymać na poligonie, bardzo nam przykro.'
Boli dalej. Bo dalej nie wiem, gdzie mam uciekać i z kim... I jak sobie poradzę... Kiedy człowiek przez całe życie słyszy słowa: 'jesteś beznadziejna, nie dasz sobie rady bez nas! Wrócisz z płaczem i będziesz błagać, żebyśmy Cię wzięli do siebie!...' Po jakimś czasie zaczyna w to wszystko wierzyć...
Bezsilność i brak wiary...
i wciąż zacieśniająca się klatka...
nie będę wołać o pomoc...
bo i tak nikt mi nie pomoże,
uwierzcie, próbowałam...
Jestem sam(a). Z duszącym płaczem...
a oskarżanie mnie o błędy ort. było bardzo przykre... NIGDY nie robię błędów ort. i bardzo się tym szczycę... poprzednią notkę pisałam targana emocjami i po prostu zbyt szybko pisałam, więc wybaczcie wszelkiego rodzaju błędy. Wynikają one tylko i wyłącznie z nietrafiania w klawiaturę.. ;))
pozdrawiam, Ramona.
Inni zdjęcia: Słonecznik suchy1906P. wanderwar:) nacka89cwaStolik acegJa patki91gd;) patki91gd100. patki91gdJa patki91gdJa patki91gd;) patki91gd