Leże w bezruchu na łóżku, gapię się bez celu w sufit gdy otacza mnie ciemność, ogarnia mnie uczucie pustki. Od dłuższego czasu trwam w tej czynności i wyrywam się tylko na moment kiedy jestem zmuszona do tego by się wyrwać. Ta absurdalna czynność wciągnęła mnie dogłębnie. Wiem, że potrzebuję światła; wiem, że potrzebuję bodźca do tego by samej zapalić światło. Chciałabym aby choć mała żaróweczka zaczęła świecić, marzę o tym aby chociaż świeczka zaczęła się palić.
Potrzebuję odrobinę płomienia, światła. Powoli zapominam jak bardzo można cieszyć się kolorowym życiem.
Muszę wstać, zapalić zapałkę i pozwolić by blask światła opanował mój pokój, moje serce, moje życie.
Wiem, że jeżeli sama nie dam sobie szansy, nikt inny mi jej nie da.